Niniejsze miejsce jest kontynuacją bloga, znajdującego się pod adresem www.ptasznie.blox.pl. Wszystkie wpisy znajdują się także na stronie >www.sites.google.com/site/ptasznie/

niedziela, 26 grudnia 2010

A tak…

garant_star

 

 

 

 

… sobie pomyślałem, że czas tych Świąt to piękna chwila na narodziny w innym, lepszym świecie.

Toż to święto narodzin.

sobota, 18 grudnia 2010

Stały numer

DSC03773 znowu coś nam pozmieniał? wejść czy nie wejść?

niedziela, 12 grudnia 2010

Origami…

… by nierozłączka

nie rozumiem tylko tego składania/zawijania :)

sobota, 4 grudnia 2010

Zakup papugi…

… do domu jako “pupila” zawsze wiąże się ze sporym (bardzo delikatnie mówiąc) obowiązkiem i …

Większość takich nabytków powodowanych jest okazją - a to kolejne urodziny naszej latorośli, bo nasi znajomi mają i taka fajna, na dodatek gada, jest oswojona… itd. Właśnie zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i związane z tym szaleństwo zakupów, przede wszystkim różnych prezentów, wśród których (jestem pewien) pojawią się w domu papugi (oby chociaż w liczbie mnogiej).
Jakie dolegliwości (bo nimi chcę tu się zająć) czekają właścicieli takich papuzich prezentów?
  • Poczynając od samego kosztu, którym papuga w dłuższym okresie czasu, jest chyba mniejszym.
  • Klatka, karmniki, poidła to koszty można powiedzieć jednorazowe, choć nie małe, biorąc na wzgląd odpowiednio duże (największa klatka jaka może być, a najlepiej trzystu metrową wolierę).
  • Karma, ta najtańsza? A sami karmimy się najtańszymi parówkami? Więc koszt opakowania 1kg to ok. 20,00zł/2-3 tyg./dwie małe papugi, do tego codzienne owoce, warzywa, przygotowywanie kiełków z nasion i jeszcze więcej wysiłku by kombinować jadłospis CODZIENNIE!
  • Lubimy (przynajmniej ja) często zasiąść do dobrego ciasta, rozsmakować się ząbkiem ulubionej czekolady – papugi też mają swoje ulubione smaki, poznamy je, nie zapomnijmy więc o zakupie np malin, truskawek, poziomek… albo, najlepiej, uprawiajmy kawałek pola z przeznaczeniem płodów specjalnie dla papug – własne latorośle należy ostro przeganiać!
  • Jesteśmy na spacerze – nie zapomnijmy o młodych gałązkach, papugi uwielbiają młode listki, pączki, świetnie się bawią niszcząc gałązki, a my potem, sprzątając je.
  • Wypuszczamy ptaki na CODZIENNE, wolne loty po pokoju, trzeba i tu głową ruszyć. Jak zadbać o bezpieczeństwo ptaków, co zrobić by nie ugotowały się w garnku z zupą , by nie uciekły? Trzeba zrobić im miejsca gdzie mogą lądować bezpiecznie – znowu wyprawa do lasu po gałęzie, “strojenie” pokoju inaczej…
  • Jak już papugi latają po pokoju i czują się “spoko”, to co im wpada do tych małych główek? Trzeba większość mebli, książek, gazet… spróbować. Liczyć się więc musimy ze zniszczeniami – oskubane meble, dziurawe firanki, żyrandol bardziej zaciemnia niż światła przydaje, książki w rozsypce i wszędzie, ale to wszędzie ślady ich pobytu, ściany, nawet sufit w papuzich ku… Aha, lubicie tapety? Macie je na ścianach? Papugi też je lubią :))
tak wygląda pewien księgozbiór po poszukiwaniach idealnego miejsca na dziuplę przez pewnego Mariana i jego Irenkę, o których można poczytać w tym miejscu (polecam lekturę opowieści Mariana o jego życiowej partnerce, Dużej i Siwym) i oczywiście wielkie dzięki autorce zdjęcia, Haaszkowi, za udostępnienie
  • Ptaki też chorują. Wizyta w lecznicy kosztuje, leków NFZ nie refunduje. Nie patrzymy na koszty ratując takiego malucha, ale pod uwagę trzeba to wziąć.
  • Jedziemy na urlop – co zrobić z papugą? Sąsiedzi nie zawsze są chętni na przyjęcie ptaka, rodzina? Hotel dla zwierząt? – a jak zapatrujecie się na swój dom starców?
  • Lubimy pobudki o świcie? W wolną sobotę, niedzielę? – wtedy dzioby najgłośniej się drą. Innym czasem jest moment gdy akurat chcemy obejrzeć ciekawy program w TV, radio, mamy ten “zły” dzień … – skąd papugi wiedzą, że akurat wtedy mają najgłośniej zwracać na siebie uwagę? Sąsiedzi (jeśli mieszkamy w bloku wielorodzinnym) też słyszą naszych pupili!
  • Oswajanie? Po przeszło dwóch latach moje są nadal dzikusami. Nie siądą na palcu, choć chętnie go spróbują (matko, jak to booooliiiii!).
  • Kupiliście już papugi? W domu już jest kot, pies, jakaś fretka… - wyrzućcie je za drzwi!
  • Kupiliście parkę papug? Pewnie kiedyś pojawią się jajeczka, potem małe papużki, potem większe… większe porządki, większe zakupy, większe darcie dziobów… co z nimi zrobić???
Nie wszystkie z w/w “kropek” dotyczą moich/naszych nierozłączek ale większość. Mnie najbardziej męczy, złości CODZIENNE X KILKA sprzątanie wokół klatki. Dla przykładu poniższe zdjęcie, obrazujące jak po wieczornym sprzątaniu, przez noc i parę porannych godzin wygląda otoczenie papuziego azylu (w tym miejscu muszę hołd złożyć mojej “lepszej połowie” :))
28-11-201-3
Zapewne jest więcej uwag na “nie” papugom. Nie wspomniałem choćby o uczuleniu niektórych osób na pierze, ptaki, o którym często dowiadują się po ich zakupie.
Dlaczego więc mimo wszystko kupujemy papugi? Dlaczego je trzymamy? Dlaczego ja? Może dla takich chwil:
tu dzięki wielkie autorce zdjęcia,Zuzel, za udostępnienie, a więcej takich zdjęć można obejrzeć na jej stronie, którą polecam jako kopalnię wiadomości i przykład doskonałej hodowli

albo dla takich (tak blisko ręki po dwóch latach znajomości):27-02-2010-3 
albo dla tych wszystkich chwil, o których tu gryzmolę :)
Zapomniałem o czymś?
normalnie wariatkowo :)

W kolejce…

… po protezę do NFZ-u?

Zapraszam do lektury o pewnym myszołowie–inwalidzie, co na NFZ oglądać się nie musi.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Pomyłki…

… nie tylko u mnie się zdarzają.

Kłopot, jakże mi znany, z określeniem płci ptaka miewaja … :)) -  zapraszam do lektury w tym miejscu. Przy okazji warto zapoznać się z przecudnym gołębiem i innymi zoopowieściami.

niedziela, 28 listopada 2010

Spacerek na życzenie

Kuweta jest stale okupowana przez “czerwonodziobą”, która “powiła” jajeczka, sztuk cztery i teraz usilnie je ogrzewa. Nie mogę, albo nie chcę, więc przy niej sprzątać bo to może skończyć się źle dla moich palców, a i nie chcę stresu zbędnego przydawać.

Użyć więc musiałem pewnego fortelu. Od rana zabrałem oba karmniki z klatki. Po ok. dwóch godzinach, napełnione ziarnem, owocami ustawiłem tak by nierozłączki je widziały. Długo nie czekałem… W czasie spacerku mogłem uprzątnąć kuwetę tak by nie ruszyć jajeczek.

Z tymi jajeczkami znowu mam kłopot. Że nic z nich się nie wylęgnie to wie chyba pół świata (przesadziłem?) oprócz najbardziej zainteresowanej nierozłączki. Zabierać czy nie? Jeśli zabiorę to pewnie pojawią się nowe, a to kolejny wysiłek dla ptaka. Zostawię więc tym razem i poczekam na ich porzucenie.

niedziela, 21 listopada 2010

Karmnik…

… służy zazwyczaj by papugom podawać w nim ziarno, owoce, warzywa. Czasami jednak zmienia swoje przeznaczenie.

DSC03686

 DSC03690

wiem, wiem - fatalna jakość zdjęć, ciężko przy marnym świetle, bez błysku i braku możliwości ręcznych ustawieńDSC03691

I tak jest od ładnych paru dni i nocy. Jedna “panienka” przesiaduje w kuwetowym kątku, druga zajmuje karmnikowy “fotel”. Coraz mniejsze oznaki wzajemnej nierozłączności.

sobota, 20 listopada 2010

Podglądanie…

… zawsze kusi :) Ta akcja, mimo bezgrzesznego podglądania, cel ma inny. Na myśl mi przyszło, że “winny zawsze się tłumaczy”. Jak zwykle, dobro i prawda gdzieś po środku. Polecam więc samo podglądanie, kierując się linkiem zawartym w tym tekście z rp.pl Ciekawym, czy komuś udało się coś podejrzeć :))

Skoro o nie grzeszeniu było, to zapraszam również do spędzenia więcej czasu przy komputerze, by poczytać o tych, którzy przed grzechem nas ostrzegają i “na boku” ciekawe rzeczy czynią. (Warto skierować się do źródłowych linków pod tekstem podanych).

niedziela, 14 listopada 2010

Kąpiel nierozłączek…

… raz kolejny.

Zawsze mam ubaw, gdy patrzę jak papugi kąpiel biorą. Potem ze sporym trudem wzbijają się w powietrze, by ledwo wlecieć na najwyższą szafę. Tam, już dziobem dokańczają ablucji, suszą się i na koniec prezentują wszem i wobec ;-)

Tu, kolejny mały fragment.

czwartek, 11 listopada 2010

Bielikiem w święto

Jak uczcić 11listopada? Przykład dali leśnicy z Olsztyńskiego o czym można przeczytać na stronach rp.pl. Stąd też można się dowiedzieć, że to nie orły a…

Wiele innych ciekawych “smaczków” można dowiedzieć się, czytając tekst “Bielik, myśliwy i padlinożerca”. Polecam i zdjęcia, zamieszczone pod artykułem.

wtorek, 9 listopada 2010

Taka pora roku

Wychodzę – jeszcze ciemno, wracam - już ciemno. Nic na niebie nie zobaczę, a tam podobno sporo się dzieje (klik w obrazek).

Za to zwierzaki nas widzą – a jak? O tym dyskutowali naukowcy w miejscu dla nich nietypowym … polecam artykuł z Rzepy.

niedziela, 7 listopada 2010

Nie odkryta…

… jest jeszcze do końca Amazonia, a już zagrożona.

Od ośmiu lat znamy nowy gatunek papugi, Barwinki gołogłowej. Pozwolę sobie zacytować (w wolnym tłumaczeniu) fragment artykułu ze stron www.worldwildlife.org

“Łysa papuga, która mieni się zdumiewającymi kolorami.  Papuga, Pyrilia aurantiocephala, opisana została dopiero w 2002r. Występuje w  zaledwie kilku miejscach, w dorzeczu rzek Madeira i Tapajos (dopływy Amazonki) w Brazylii. Od tego czasu papuga uważana jest jako zagrożona wyginięciem (została wpisana do Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych) ze względu na dość małą populację i malejące siedliska.. “

Papugę łatwo odróżnić od innych z tego gatunku po całkowicie gołej głowie o intensywnym pomarańczowym kolorze.

Polska Wikipedia i portal www.naukowy.pl podaje natomiast, że gatunek ten endemicznie występuje w Peru. Opis barwinki z 2002r. znajduje się w sieci, tam też mapka.

Więcej zdjęć papugi znajduje się tutaj.

Na poniższym filmie można się przekonać czemu m.in. niedawno odkryta papuga zagrożona jest wyginięciem.

Ciągnie wilka…

falat2… do lasu?

Czyli jak to jest i bywało w dzień 3 listopada, św. Huberta – zapraszam do lektury dwóch tekstów z rp.pl, o tym co parę dni temu i jak dawniej bywało.

sobota, 6 listopada 2010

Gałęzie…

… nowe do klatki i nad klatką sie pojawiły. Oczywiście brzozowe. Trochę ceregieli było z powrotnym wejściem papug do klatki, bo coś nowego nad chałupą. Ciekawość, głód i chęć spróbowania świeżych sęczków zwyciężyły.

Teraz miejsc do lądowania, sęczków do spróbowania, patyków do zwisania na jednej nodze, czy wzajemnych “przeganianek” zdecydowanie więcej.

 DSC03524DSC03525DSC03527

niedziela, 17 października 2010

Chałupę…

nam zabrał całą, więc:

miejsce inne znalazłyśmy, z widokiem panoramicznym

DSC03464

trzeba wnieść pewne poprawki w dekoracji

DSC03466 DSC03465

skoro chałupa długo nie wraca (podobno zbyt dużo prętów do mycia) trzeba coś zwojować

DSC03468

a potem, tak dla rozrywki, higieny, zdrowia i przyjemności… ciii

DSC03472 DSC03471

sobota, 16 października 2010

Kiełki…

… zawsze smakują wybornie. Pierwsze chwile przy karmniku są pełne sprzeczek i drobniejszych bójek. Z każdym ziarnem nierozłączne waśnie łagodnieją, aż do wspólnego dokarmiania się.

niestety światło było bardzo mierne

Tu już po pierwszym “głodzie”. I choć małe drapnięcia się pojawiają, to atmosfera zupełnie odmienna od tej z pierwszych chwil kosztowania smakołyku.

czwartek, 14 października 2010

“Zadzieram kiecę”

Choć się działo we wrześniu, to jakoś dotarło do mnie teraz (?).  Czyli fantastyczne zdjęcia rozstrzygniętego konkursu Foto-Eko.

Polecam szczególnie na poprawę humoru, na zmęczenie… wizytę w galerii prac nagrodzonych i wyróżnionych.

poniedziałek, 11 października 2010

“Nie daj plamy”…

… to hasło akcji propagującej świadomość zakupów naszych domowych zwierzaków. Oczywiście i papug.

Jak więc kupować, czego się wystrzegać, jakie dokumenty musimy dostać od sprzedawcy, co zrobić by legalnie i ze spokojnym sumieniem  cieszyć się z przyjaźni naszych pupili – o tym wszystkim na stronie portalu www.salamandra.org.  “Wielki Brat” czuwa(!), pisałem o tym w notce Prawo.

By przekonać się z jakim problemem mamy do czynienia zapraszam do zapoznania się z losem ponad 500 papug żako, które pewnie mogłyby trafić do naszych domów.  W sieci sporo jest ogłoszeń sprzedaży tych papug. Po treści anonsów i wynikającej stąd słabej znajomości j. polskiego można się tylko domyślać, skąd ptaki mogą pochodzić.

Więcej o tych pięknych i uważanych za jedne z najinteligentniejszych papug można poczytać w linku pod obrazkiem, który pochodzi właśnie z tego miejsca.

Ostatnio jakieś smutniejsze tematy tu się zadomowiły…

niedziela, 10 października 2010

“Dla żubra…

… warto wyjść” – to z reklamy pewnego ;-) piwa, pojawiającej się na wszystkich kanałach TV. W tle słychać odgłosy lasu i … świergot ptaków.

Gdy reklama pojawia sie późnym wieczorem…

I któż to musi usłyszeć? Kto się budzi ze snu w swoim kątku? Komu się chce odpowiadać innym natężeniem świergotu? Komu się chce budzić sąsiadów? I o czym te wieczorno-nocne rozmowy?

sobota, 9 października 2010

Kto jest…

…większym szkodnikiem? Komu “wespół-zespół” lepiej płacimy?

Trzeba samemu wnioski wysnuć po przeczytanie dwóch tekstów. Jeden o naszych misiach, wilkach, bobrach, żubrach co szkody nam wywołują, że hej, a my płacić musimy. Drugi o …  czy za nich też płacić musimy? (tradycyjne pozdrowienia pierwszemu).

wtorek, 5 października 2010

Parka? czyli…

… czy nierozłączki tej samej płci mogą przebywać w jednej klatce?

Często spotykam na “egzotycznych” forach poradę, że dobrym rozwiązaniem na hodowlę ptaków (czyt. papug) gdy nie chcemy np. lęgów jest trzymanie ich jednej płci. Brak mi doświadczenia przy papugach innych niż nierozłączki, a i te, można powiedzieć, “liznąłem” dopiero. Jednak przy właśnie tym gatunku, z trzymaniem ich jednej płci w największej nawet klatce, byłbym bardzo, bardzo ostrożny.

Obserwując moje papugi i widząc ich chęć do rozmnażania, składanie pustych jajek, opieka, wysiadywanie, włożenie “darmowej” pracy w te czynności – żal okrutna. Z drugiej strony, ich terytorialność, pilnowanie i ochrona swojej części klatkowego domu kosztem nawet krwawych bójek. To może źle się skończyć – nie zawsze dopilnujemy.

Tu mieszkają dwie samiczki, a jak zachowują się dwa samce, a jak parka?

poniedziałek, 4 października 2010

Kto rano wstaje?

Czy raczej, który ptak wcześniej zaczyna świergolić? Tego można sie dowiedzieć z tablicy, umieszczonej w punkcie edukacyjnym, powiedzmy gdzieś w Polsce ;-)

Gdyby ktoś był bardzo ciekaw i chciałby zobaczyć tę tablicę i wiele innych w “naturze” to w tym miejscu jest drogowskaz. Tam również i o innym zwierzęciu :)

sobota, 2 października 2010

Prawo

Że większość egzotycznych ptaków należy rejestrować wiedzą chyba wszyscy. Podstawą jest udokumentowanie, iż ptaki, które zakupiliśmy pochodzą z legalnego źródła. W naszych warunkach, najczęściej chodzi o to by jasno było określone, że ptaki pochodzą z legalnej hodowli, urodziły się w niewoli.

“Wielki brat” zdaje się zaczął polowanie i zaczął zaglądać na Allegro. Rozumiem, że nielegalny handel zwierzętami egzotycznymi należy zwalczać, ale obawiam się jednocześnie, że z braku sukcesów zacznie się zaglądanie do domów małoletnich, nieświadomych prawa i karanie ich (czyt. rodziców). Fakt, że świadomymi prawa winni być rodzice, ale różnie z tym bywa. Handel poza prawny w większości odbywa się na wszelkiego rodzaju targowiskach, giełdach, licznych w całym kraju. W sieci, żaden “mądry inaczej” przemytnik raczej nie ogłosi się.

I by nie było, że w obronę biorę tu nieuczciwych, chodzi mi bardziej o skalę zjawiska, zwalczanie przyczyn – nie skutków i robienie dobrej statystyki, dobrego PR kosztem maluczkich. Bo polecany niżej tekst, czymś takim mi zalatuje.

Polecam więc lekturę artykułu z Rz-epy.

Przy okazji, z tradycyjną dedykacją pierwszemu, nie tylko łowczemu RP, polecam lekturę tegoż tekstu (warto także poczytać komentarze tam zamieszczone).

wtorek, 28 września 2010

Nierozłączki...

... mają chyba zbyt dobrze. (Obym w samozadowolenie nie wpadł :))

Żerdzie jak trzeba, świeże gałęzie brzozowe, kiełki, warzywa z własnego, miernego ogródka (najlepiej rośnie wszystko to co zielone i nad ziemią ;)) Ptaszory firanki atakują, ułożenie ich ciągle poprawiają za co mi po głowie się dostaje. Dzioby drą tak, że czasami rozmawiać nie można swobodnie. Meble im bardzo smakują i wyjątkowo nadają się do ... powiedzmy, sprzątania przeze mnie. Kłótnie i miłości w tej samej chwili odprawiają. Nieznajomych trelami wysoko tonowymi traktują.

I jak się odwdzięczają? Kolejne trzy jajeczka, z których nic wyniknąć nie może.

Rano z chęcią bym wymienił którąś na "chłopaka". Po południu, gdy usiądę w pobliżu, a ta co chłopakiem miała być, przez klatkowe pręty zbliży się, zagląda, podpatruje, szczebiotem zaczepia, to... ale żeby usiadła choćby w pobliżu, palucha pozwoliła ugrzać w pierzach kolorowych (co niebezpieczne może się okazać dla właściciela palca), pomiziać się i mię - to już niedoczekanie moje.

Ot, nierozłączna ciekawość i dźwięczność.



wtorek, 21 września 2010

Jaki powinien być...

... myśliwy? Możemy jednego przystosować do swoich upodobań. Życzę dobrej zabawy :))
A dedykuję... powiedzmy, pewnemu łowczemu.


podpowiadam, że w miejsce zamazane korektorem trzeba wpisać co ma zrobić łowczy

poniedziałek, 20 września 2010

Przydatne info

Ze strony BirdWatching.pl można sobie ściągnąć, lub zanotować, lub jak kto woli informacje, gdzie możemy zanieść chore, znalezione ptaki. Po szczegóły odsyłam na stronę.

Niestety nie ma tam moich okolic - oby to dobrą wróżbą było i obym nie musiał korzystać.

Ptaki jak ferrari

Tytuł postu zaczerpnąłem z artykułu, do którego odniosę się za chwilkę. Temat natomiast bliski chyba każdemu, bo wszyscy znamy te ptaki, ale nie wszyscy je kochamy.

I o tym nie kochaniu chciałem. Ostatnio zaobserwowałem kilka padających, powoli umierających gołębi. Nie wiem czy ktoś zrzucił z balkonu jakąś trutkę, czy to naturalna śmierć. Faktem, że kilka takich ptasich zwłok znalazło się w moim otoczeniu (czego wcześniej nie bywało). Balkonowego dokarmiania ptaków zwolennikiem jestem. Wolałbym jednak by robić to w miejscach, gdzie innym życia utrudniać nie będziemy. Może ten nie zadowolony, któremu sprzątanie zbrzydło, a lenistwo zasmakowało, paskudnie się zdenerwował?

O kochaniu świadczy natomiast zachowanie gołębiego partnera. W tym wypadku był to samiec. Kilkanaście godzin przebywał w pobliżu swej konającej wybranki, chodził koło niej, czasami nadepnął, na chwilę odlatywał, zaraz wracał. W pobliżu była gołębia publiczność, czy raczej ptasi żałobnicy. Przyglądali się tylko. Tak toczyło się do wieczora. Wraz ze zmrokiem samica została sama, nie dane mi było zobaczyć czy jeszcze się ruszała. W każdym razie następnego dnia już na pewno nie i towarzystwo już się przy niej nie pojawiało.

O tym by się przekonać do tych ptaków, podobnie jak autorka tekstu, trzeba tenże przeczytać. Polecam.

sobota, 18 września 2010

Nie potwierdzona...

... informacja z mojego, nieco dalszego "podwórka". Już zapewne nie aktualna, za to interesująca :)

Że ptaszyna ciekawa poznania naszych okolic? Może jakiegoś kuzyna chciał odwiedzić, mieszkającego w naszym ZOO?

Polecam więc przeczytanie tegoż krótkiego tekstu.

czwartek, 16 września 2010

Mir domowy...

... został zakłócony.

Kolejny raz trzeba było zmienić "umeblowanie" nierozłącznego mieszkania. Nauczony już przez ptaszory, że podczas ich nieobecności zmieniać nic nie wolno - muszę swoje łapki do środka wkładać. Wielkiego rwetesu przy tym nie ma. W końcu to łapki, które jeść dają ;-) Jednak dalszy kątek wydaje się nierozłączkom bezpieczniejszy.
Brzozowe kije, z głębokiego lasu przywiezione, musiały przejść swoją procedurę przed zamontowaniem:

1. Wstępna kąpiel w wannie (tu zawsze i nie zmiennie uwaga mi zostaje zwrócona bym .... reszta znana)
2. Przycięcie na wymiar, częściowo łamanie. Staram się by patyki dłuższe były od szerokości klatki, wystając tworzą dodatkowe miejsca do lądowania i łatwiej papugom trafić do domu. Już przycięte, szoruję je szczoteczką i sparzam wrzątkiem.
3. Teraz naruszam nierozłączny mir. Po wszystkim jest próbowanie, dziobanie i intensywne skubanie gałęzi. Najlepiej smakują ułamane końcówki, sęczki.
Nie rozumiem jednego. Zawsze jest tak, że jedne gałęzie smakują i są niszczone w kilka dni. Inne, nie ruszane zostają do następnej wymiany. Wszystkie patyki zbieram w jednym miejscu, zazwyczaj pochodzą z jednej brzozy. Nie ma znaczenia, czy są grubsze, czy cieńsze. Nie było jeszcze tak by wszystkie zostały zniszczone.

wtorek, 14 września 2010

Koniec...

... ale tylko czasu kanikuł :) Pora wrócić z lasu. Choć grzybobranie trwa :)
 Nierozłączki cieszą się całkiem dobrym samopoczuciem. Jak zwykle więcej się kłócą niż kochają. Taka już ich pewnie uroda i wzajemne, babskie relacje.

Przez letni czas jajeczek uzbierało się kilka. Znosiły obie. Cwane bestie. Do czasu badania nie ujawniały się z tym, teraz już "oficjalnie" - chyba by pokazać kto tu rządzi ;)

poniedziałek, 19 lipca 2010

Skutek

Wspominałem, że nierozłączki wzajemne relacje nieco sobie poprawiły. Pisałem, że chwile aktywnej miłości bywają.

Efekt?

Dwa jajeczka. Póki co, pilnowane, piórkami otulane.

środa, 14 lipca 2010

Upał

Jak ja tego nie lubię. Nierozłączki chyba też. Chętnie biorą codzienną kąpiel. Prosto z klatki lub w klatce (jeśli wypuścić nie mogę) pierwsze "kroki" kierują do ustawionej miseczki z wodą. Potem oczywiście żyrandolowe czyszczenie piór, okrzyki radości, lot kontrolny dookoła i powrót do klatki.

Wszystko trwa góra godzinę. Potem nie mają już ochoty na spacer, mimo otwartej klatki. Zajmują swoje kątki, sprawdzą czy przysmaki nadal smakują, czy ziarna ktoś nie podebrał. Żerdki trzeba przecież ostatecznie poprzegryzać, trochę się pokłócić (tu muszę nadmienić, że spokój większy zapanował) i od czasu do czasu ... pinga-pinga pouprawiać.

Przy okazji wielce słonecznego tematu, wcale nie słoneczna wiadomość i zdaje się częsty, o zgrozo, czyn.
Nigdy nie rozumiałem, nadal nie rozumiem i zapewne już nie zrozumiem takich postępków jak ten, opisany w tym miejscu. Jaką karę zastosować? Bo sąd pewnie w zawieszeniu wyda. Może prace społeczne w schronisku przez rok?

środa, 30 czerwca 2010

Smaki...

... czyli jakie piwo lubią wilki? Odpowiedzi nie zdradzę, można ją poznać na tym filmie.

I do czytania polecam: "Król wilk".

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Nie sokoli wzrok...

... a sępi węch.

Trochę makabrycznie, za to ciekawie. Zacząłem od przeczytania tekstu zamieszczonego na rp.pl. Wystarczyła chwilka by temat zgłębić w kolejnym miejscu. Jak zwykle polecam.

Brrr...

niedziela, 27 czerwca 2010

Doliny i wyżyny.

Do środy czekałem kiedy znudzą się nierozłączkom wzajemne kłótnie. Codziennie miały klatkę otwartą - nie korzystały. Silniejszy był obowiązek pilnowania swojej strony klatkowej podłogi.

Już wtorkowy wieczór zapowiadał zmianę. Można powiedzieć, że po trzech dniach zobaczyłem ptaki. Zaczęły siadać na żerdziach, skubać gałęzie, wykończyły w końcu proso (podobno przysmak papuzi). Środa nastroiła je odmiennie. Ledwie "wrota" się otwarły, ptaszory skorzystały i prosto do kąpieliska.

Reszta tygodnia to podział klatki. Nowo - stara samiczka zajęła wyżyny, 100% samiczka niziny. Spotykają się. Czasami pomiziają się, czasami wzajemnie pokarmią i czasami lekko pokłócą. Spacery chętne, powroty trochę mniej. Śpią jednak oddzielnie, zgodnie z podziałem klatki.

niedziela, 20 czerwca 2010

Klatka ...

 ... cały dzień otwarta. Bez oporów wyfrunęły, za chwilę wracały i tak niemal bez końca. Wieczór nastroił nierozłączki chyba bojowo. Przesiadują na dnie klatki i sycząc na siebie, pilnują swoich kątków. Nie kochają się?
Kolejnego dnia sytuacja się powtarza, z tą różnicą, że nawet pokojowa wolność nie kusi do wyjścia. Nie interesujące są świeże, brzozowe gałązki z zielonymi listkami, proso, jak nigdy, wisi sobie spokojnie, może ze dwa razy dziobnięte. Ptaki w przeciwległych kątkach, chowają się pod kartkami i spotykają się tylko na wzajemne posykiwania. Dwukrotnie musiałem interweniować.

A w takich chwilach są największe wątpliwości.
w ulubionym kątku, nad drzwiami
każdy kto przechodzi zagada, a one słuchają :)

Bobry...

... raz kolejny. Wspominałem już o "winowajcach" tegorocznych powodzi w tym miejscu.
Tym razem chciałem zwrócić na ten artykuł z rp.pl, o bobrach też tyczący i o tym jak niektórzy urzędnicy i hydrolodzy "starają się zrzucić z siebie odpowiedzialność za lata zaniedbań i błędów proceduralnych, a drudzy forsują swoje przestarzałe koncepcje ochrony przeciwpowodziowej"

I przy okazji, o tym jak radzimy sobie z po powodziową i nie tylko plagą komarów oraz jak kombinują inni, by problem przynajmniej zmniejszyć.

piątek, 18 czerwca 2010

Nierozłączki ...

... nierozłączki, co z wami robić, ech...

Wiadomo już, że przez dwa lata byłem nabijany w trąbę - dwie samiczki, to już pewne. Ot, nierozłączny chichot.

Z dzisiejszej wizyty poradniczej i rozmowy z weterynarzem (link do przychodni, dr. Malecki), wypunktuję:
  • dwie samice nie będą się tolerowały tak dobrze jak samiec z samiczką
  • żeby nie wiem jak duża, to i tak klatka zawsze za mała
  • nierozłączki to ptaki "gniazdowe", stąd zapewne pilnowanie swojego kątka, chowanie się pod kartki
  • budka potrzebna nie tylko do gniazdowania, ale również do spania, bezpieczeństwa, schowania się - tę kwestię będę jeszcze dopytywał, obawiam się czy zawieszone budki nie stymulują ptaków do zwiększonej aktywności lęgowej
  • podbieranie jaj, brak budki mogło spowodować tak dużą ilość zniesionych jaj
  • samiczka, która znosi tyle jaj na pewno jest, delikatnie mówiąc, hormonalnie rozchwiana
  • nie jest pewne, czy samiczka j.w. będzie zdolna do "wykonania" dobrych lęgów, czyli jaj 4 do 6, wysiadywania, wychowania piskląt - czyli jest możliwe
  • nie jest pewne, że po prawidłowym lęgu, taka samiczka nierozłączki będzie normalnie odchowywać młode - może porzucić maluchy, może zadziobać - czyli jest możliwe
  • przy ewentualnej wymianie którejś samiczki na samca, z góry nie można przesądzić, że stworzą dobraną parę
  • najlepszą metodą dobrania pary jest naturalna, czyli wpuszczenia takiej samej ilości samczyków nierozłączek i pozwolenie na samodzielny wybór, nie mogę wpuścić jednego samczyka - prawdopodobnie jedna z samiczek, w najlepszym wypadku, została by dotkliwie pokaleczona przez dominującą parę
  • najlepszym sposobem na stworzenie warunków do połączenia się nierozłączek w pary jest wpuszczenie ich do nowej woliery w tym samym momencie, tak by któryś z ptaków nie potraktował miejsca za wyłącznie swoje terytorium
  • woliera, powinna być przygotowana, w pełni wyposażona, gałęzie dla schowania się, ewentualnej ucieczki, również w budki, w ilości nie mniejszej od przewidywanych par - tu również temat budek trochę mnie rozbija, czyli kolejny do konsultacji
  • budki jednakowe, zawieszone na jednakowej wysokości
  • i jedna z ważniejszych rzeczy jaką przekazał mi wet. - sztuką jest dobrze dobrać nierozłączki w  naprawdę dobraną parę
Część znana mi była, część nowa. Troszkę burzy to wiadomości moje, ale widać nierozłączki swoje "humory" mają. Potwierdziło się, wcześniej słyszałem od hodowcy, że wygląda to na dwie zwalczające się samice, choć teraz nie w takich bezpośrednich słowach. Nie we wszystkim nierozłączki więc podlegają pod ogólne, papuzie wiadomości. Upewniam się w swoich zamiarach. Żałuję, że tak późno zacząłem tak reagować ("myśleć, myśleć, myśleć" - jak mówił Kubuś Puchatek). Zapewne do tematu będę wracać.

I chyba najważniejszy, wg mnie, wniosek wypływający z rozmowy, dotyczący  tutejszych "bohaterek":
chłopa im trza, na gwałt i dla zdrowotności
:)
 

czwartek, 17 czerwca 2010

DNA

O wyniku badania DNA nierozłączki (tu o nim pisałem) dowiedziałem się najpierw telefonicznie, potem odebrałem pisemne potwierdzenie.
I teraz trochę w "kropce" jestem. Będzie rozmowa poradnicza z lekarzem, czyli c.d.n.

środa, 16 czerwca 2010

"Saga prastarej puszczy"

Kolejny, wart polecenia film. Do wspomnienia o nim w tym miejscu skłoniło mnie wydarzenie z ... Szanghaju. Tam, przed paru dniami, na Festiwalu Filmów TV film otrzymał Srebrną Nagrodę Magnolii w kategorii dokument przyrodniczy.

Nagrodzony odcinek...
"... śledzi losy małej rysicy, osamotnionej nagle przez matkę, zabitą przez przejeżdżający przez puszczę samochód. Rysica powoli i z trudem przystosowuje się do rzeczywistości, wymagającej od niej działań, których matka nie zdążyła jej nauczyć. Kamera ukazuje te zmagania aż do momentu, w którym mała rysica sama zostaje matką..." cyt. ze strony TVP

  I o całej serii:
"...Kluczowym pomysłem jest głęboko refleksyjne spojrzenie na to pragniazdo poprzez losy osobnika, próba zrozumienia sensu istnienia 10 niepowtarzalnych bohaterów: Wilka, Mrówki, Kruka, Żubra, Żuka, Dzika, Nornicy, Bobra, Sóweczki i Rysia. Autorzy przedstawiają ich losy w trójaktowej strukturze dramatu łącząc „dzikość” z językiem „kina wielkiego ekranu”.
Używają w tym celu wyrafinowanych technik zdjęciowych, rezygnując świadomie z efektów komputerowych. Dźwiękami dopełniają refleksyjnego charakteru – budują emocje niemal wyłącznie głosami natury, głosem narratora oraz wyrafinowaną muzyką.
W 11, dodatkowej części pokazują Jak powstawała SAGA, ujawniając oryginalny warsztat twórczy..." cyt. z innej strony TVP.
tu zwiastun tylko, kilka części do obejrzenia na You Tube, trzeba troszeczkę poskładać sobie
się jakoś filmowo, nie tematycznie zrobiło

środa, 9 czerwca 2010

"Dziobem i pazurem"...

... czyli uczta dla oka i ucha. Zacytuję fragment recenzji z filmpolski.pl :
...Zdjęcia do filmu realizowano przez ponad trzy lata. Dzięki temu, udało się uwiecznić na taśmie filmowej unikatowe sceny z życia ptaków Polski północno-wschodniej m.in.: walkę kruków i myszołowów o zwierzęce padło, polowanie orła przedniego, atak orłów bielików na kolonię kormoranów, tańce godowe cietrzewi i żurawi. Wyjątkowe piękno udało się wydobyć realizatorowi ze scen ilustrujących wpływ zjawisk atmosferycznych ( wiatr, burza, deszcz ) na przyrodę. "Dziobem i pazurem" to dzieło niezwykłe,wykraczające daleko poza standard realizacyjny klasycznych filmów przyrodniczych....
Tu film składa się z sześciu części, bez problemu przechodzi się z jednej do następnej. Polecam gorąco, warto oglądać na całym ekranie.


Wczorajszego meczu więc nie obejrzałem, zdaje się, że mój wybór był zdecydowanie lepszy :)
film pochodzi z tego kanału,

niedziela, 6 czerwca 2010

Badania

By ostatecznie stwierdzić z kim mam do czynienia, chłopak czy dziewczynka. Płeć nierozłączki po wyglądzie bardzo ciężko rozpoznać, nie wiem jak to robią zawodowi hodowcy. Dla mnie więc konieczne są badania DNA.

Po telefonicznej konsultacji z lekarzem weterynarii, musiałem wyrwać kilka piór. Tu dostałem uwagę bym swojego śladu nie zostawił ;-) czyli rwać w rękawiczce. Nie ustaliłem jednego, które pióra. Jak zwykle pomocne okazały się forumowe znajomości.

Pozwolę sobie zacytować i mam nadzieję, że autorzy nie obrażą się:
"dobrze jest wziąć ze 2 dłuższe pióra (niekoniecznie te najdłuższe lotki czy sterówki) i dobrze wziąć jeszcze kilka krótszych piórek np spod skrzydła żeby nie było widać - w tych piórkach najlepiej widać które jeszcze rosną i najlepiej wyrywać właśnie te - wtedy po wyrwaniu widać że w piórku jest kropelka krwi. Wydaje mi się że jeśli przy wyrywaniu dłuższych piór trafi się takie z krwią to te 2-3 długie pióra wystarczą.
(...) Co do bólu - ptaki mają bardzo wysoki próg bólowy, więc myślę że nie ma się czym przejmować - oczywiście, na pewno nie jest to przyjemny zabieg, ale jest on jednorazowy, a diagnoza choroby jest chyba ważniejsza w tym przypadku"
by zuzel i haaszek
Z tym bólem to ... było odwrotnie. Złapałem delikwenta przez grubą zimową rękawiczkę, a ten dziobem tak mnie potraktował, że "świeczki" widziałem. Nierozłączek (?) przy wyrywaniu nawet nie pisnął.

Pióra w kopertę i do przychodni. Na miejscu wszystko wiadomo, ptaki od dawna zarejestrowane więc szybko i sprawnie. Pióra pojechały na badania do ... Berlina. Wyniki wkrótce.

Wieczorem musiałem pogadać sobie z dawcą, obłaskawić, udobruchać, prosem podkupić. Tak sobie, już w zgodzie, gaworzyliśmy...

środa, 2 czerwca 2010

W takim stanie jeszcze nie byłem...

... i wcale nie będę tego dalej komentować :))


Kogut...

... tym razem "na tapecie".

Swego czasu pisałem w notce Niebezpiecznie... o dziarskich kurach, co lisowi radę dały. Tym razem historia z bliskiego całkiem mi podwórka, ale o jeszcze bardziej dziarskim kogucie. Zapraszam więc do odczytania pliku z dzisiejszej, łódzkiej gazety (musiałem skopiować plik, by kłopotów z odczytaniem i znalezieniem nie było).

Plik stąd pochodzi

niedziela, 30 maja 2010

Replay

Historia lubi się powtarzać. Tym razem nie zmieniłem nic w klatce. Tradycyjnie tylko umyłem kuwetę, wyłożyłem dno nowymi kartkami.

Od rana nierozłączki chętnie wyleciały. Wyglądały na zadowolone, Ćwierkały niesamowicie i zwiedzały wszystkie znane sobie kątki. Ok. godz. 14,00, a więc o stałej porze, uspokoiły się i zaczęły okupować żyrandol. O powrocie do klatki nie myślały, a może?
Bez picia, choć woda stoi na stole w znanej im miseczce, bez jedzenia bo pełne karmniki w klatce. Ptaszory na żyrandolu to drzemkę ucinały, to sie kłóciły nie groźnie, to znowu umizgi wzajemne uprawiały.
Prosiłem, kazałem, znowu prosiłem. Żal mi ich było, bo głodne, w gardziołkach susza afrykańska. W zamian otrzymywałem trele nierozłączne na znak swojej żyrandolowej przewagi.
Ulitowałem się i karmnik w dłoń wziąłem. Ręka nie mdlała bo długo czekać nie musiałem. Pierwsza nierozłączka...
za nią towarzysz głodówki
wspólnie się posilali, szybciutko
by za chwilkę ponownie na swój punkt obserwacyjny odfrunąć.
Od ok. 21,00 przeniosły się na obgryzione, częściowo zmielone klatkowe dzrewko. Stamtąd rzewnie spoglądały w dół, na swoją klatkę, na karmniki, na poidła pełne wody.
Małymi kroczkami, ostrożnie, kilkakrotnie stojąc na balkoniku nierozłączka spoglądała do wnętrza i ponownie wracała na drzewko. Więcej odwagi i jest w środku, za nią "bohater ze spalonego teatru".
Nareszcie mogę otworzyć okna i przewietrzyć :)))

Tym razem nie wiem co je wystraszyło. Zmiana kartek w kuwecie? W tygodniu ładnie wracały, bez problemów się odbywało. Fakt, że kuwety nie czyściłem, chcąc im właśnie stresu zaoszczędzić po ostatnich problemach z powrotem.

sobota, 29 maja 2010

Enrico

czyli 

wtorek, 25 maja 2010

"Jak bóbr przykazał"

Dziś nie o ptakach. Dziś, ku swojemu zdziwieniu, dowiedziałem się, że jest winny wielu przerwań wałów, które spowodowały obecną powódź. Oskarżono bobra.

Najpierw usłyszałem w radiu, że bobry dokonały spustoszeń w wałach i można je odławiać, na miejscu likwidować (nie wierzyłem własnym uszom). Przeglądam sieć... najważniejsze dzienniki zajmują się tym tematem na bieżąco. Dlaczego? Wojewoda mazowiecki ... tu polecam artykuł z GW.

Zalecam więc mazowieckiemu wojewodzie częstsze spacery po wałach w celu ich kontroli przed (regularnie!!!) i po powodzi, ku poprawie wałów oraz jego i bobrów zdrowia.

A o tym dlaczego bobry są OK i jak z nimi postępować można przeczytać w tym opracowaniu (polecam szczególnie), które znalazłem na www.bobry.org

I dziwnym zbiegiem okoliczności, w niedzielę oglądałem na Dzikiej Polsce film "Jak bóbr przykazał"

niedziela, 23 maja 2010

Nierozłączki...

... od rana swobodnie sobie fruwają. Wyczyściłem klatkę, karmniki, poidła, nasypałem świeżych kiełków pszenicy, zawiesiłem brzozowe gałązki. Na stole miseczka z wodą, w której chętnie się wykąpały. Normalnie wracały do klatki ok. 14 (jeśli fruwają od rana), późniejszym popołudniem zawsze była druga tura. Tym razem nie chciały wrócić.

Późny wieczór, ptaszory głodne. Do klatki ani myślą. Wyraźnie czegoś się boją. O co chodzi? Gałązki znają. Dodatkowo powiesiłem przy wejściu proso senegalskie. Nic. Usadowiły się na zewnętrznych gałęziach nad klatką i spoglądają w dół. Zaczęły przelatywać z gałęzi na żyrandol i znowu na gałąź. Wyraźnie głodne.

Pomogę. Sposobem na pełen karmnik. Jeszcze tego nie robiłem. Ręka mdleje, zbliżam coraz bardziej, ostrożnie. Chłopak odważniejszy i sprytniejszy. Bez wchodzenia na rant łapie ziarenka. Podsuwam dziewczynce, ta siada bez większych oporów na rancie, więc powolutku zbliżam do wejścia klatki. Uciekła. I tak kilka razy, aż udało się. Samiczka na żerdzi. Podsuwam przynętę nierozłączkowi, historia się powtarza i po dłuższej chwili sukces.

Chwilę siedzą na żerdziach, boją się czegoś. W końcu, widok pełnych "talerzy" kusi i powolutku zaczynają jeść, pić. Deserem jest proso i kiełki - w takiej kolejności. Przełamały jakiś strach. Nie wiem o co im chodziło. Może o te gałęzie,które podczas nieobecności papug zawiesiłem? Tylko one nie były rutyną, zazwyczaj zawieszałem je podczas obecności ptaków w klatce. Pierwszy raz miałem taki ambaras.

sobota, 22 maja 2010

Palmiarnia (cz.3 ost.)

Dziś, na zakończenie, jeszcze jedno zdjęcie i dwa filmiki.

By nie było, że ptaki egzotyczne to tylko papugi.

mały śpiewak, rozbrzmiewał na całą Palmiarnię
przypomniały mi sie czasy gdy takie trele miałem na codzień


kolory, kolory, kolory
i cóż na to plastycy?

i kolejny raz, tym razem na żywo


czwartek, 20 maja 2010

Palmiarnia (cz.2)

Dziś więcej zdjęć niż gadania. W końcu poszedłem na wystawę ptaków egzotycznych, a było co oglądać.
piękna, trochę samotna, ciekawska
nieco lekceważące wszystko i wszystkich, ale pokazujące piękne kolory
 takie to chyba ptaszory, że "tyłem do klienta"
licznie reprezentowane, popularne ale i niezmiernie zmyślne, czego sam kiedyś doświadczyłem, szukając dzwoniącego telefonu w domu znajomego - oczywiście tym dzwonkiem była nimfa
i jeszcze ciekawsze, piękniejsze
młodziutkie, żywe iskierki, przepięknie kolorowe, trochę wystraszone
jedne z tych, które dla mnie stanowią zagadkę i urzekają choćby samą nazwą
czy może być dla papug bardziej pasująca nazwa?
dostojne, poważne, obserwatorzy
oczywiście :)
i "oczywiście" 2
tych było całe, niezwykle żywotne stadko, wszystkie młodziutkie nierozłączki szarogłowe, właśnie ze względu na ich ruchliwość ostało się jedno zdjęcie nadające się do pokazania;
tu muszę dodać, że nawiązałem znajomość z hodowcą, wziąłem wizytówkę, trochę opowiedziałem o moich nierozłączkowych problemach, dostałem kilka rad, wskazówek i następny kontakt do hodowcy czarnogłówek, się dzieje :)
na koniec zostawiłem, tak uważam, przebój wystwy
piękne, duże, przyjazne, ciekawskie, zawadiaki
ten sznureczek to oczywiście od mojego aparatu :)

a to jeszcze nie koniec, czyli c.d.n. :)