Kuweta jest stale okupowana przez “czerwonodziobą”, która “powiła” jajeczka, sztuk cztery i teraz usilnie je ogrzewa. Nie mogę, albo nie chcę, więc przy niej sprzątać bo to może skończyć się źle dla moich palców, a i nie chcę stresu zbędnego przydawać.
Użyć więc musiałem pewnego fortelu. Od rana zabrałem oba karmniki z klatki. Po ok. dwóch godzinach, napełnione ziarnem, owocami ustawiłem tak by nierozłączki je widziały. Długo nie czekałem… W czasie spacerku mogłem uprzątnąć kuwetę tak by nie ruszyć jajeczek.
Z tymi jajeczkami znowu mam kłopot. Że nic z nich się nie wylęgnie to wie chyba pół świata (przesadziłem?) oprócz najbardziej zainteresowanej nierozłączki. Zabierać czy nie? Jeśli zabiorę to pewnie pojawią się nowe, a to kolejny wysiłek dla ptaka. Zostawię więc tym razem i poczekam na ich porzucenie.
3 komentarze:
Chyba rzeczywiście lepeij jest jej zostawić te jajeczka...
@krogulec
czyli podobnie myślimy :)
to chyba najlepsze wyjście - szkoda mi jej, tak silny instynkt macierzyński, a tu żadnego chłopaka ...
Prześlij komentarz