Niniejsze miejsce jest kontynuacją bloga, znajdującego się pod adresem www.ptasznie.blox.pl. Wszystkie wpisy znajdują się także na stronie >www.sites.google.com/site/ptasznie/

wtorek, 28 września 2010

Nierozłączki...

... mają chyba zbyt dobrze. (Obym w samozadowolenie nie wpadł :))

Żerdzie jak trzeba, świeże gałęzie brzozowe, kiełki, warzywa z własnego, miernego ogródka (najlepiej rośnie wszystko to co zielone i nad ziemią ;)) Ptaszory firanki atakują, ułożenie ich ciągle poprawiają za co mi po głowie się dostaje. Dzioby drą tak, że czasami rozmawiać nie można swobodnie. Meble im bardzo smakują i wyjątkowo nadają się do ... powiedzmy, sprzątania przeze mnie. Kłótnie i miłości w tej samej chwili odprawiają. Nieznajomych trelami wysoko tonowymi traktują.

I jak się odwdzięczają? Kolejne trzy jajeczka, z których nic wyniknąć nie może.

Rano z chęcią bym wymienił którąś na "chłopaka". Po południu, gdy usiądę w pobliżu, a ta co chłopakiem miała być, przez klatkowe pręty zbliży się, zagląda, podpatruje, szczebiotem zaczepia, to... ale żeby usiadła choćby w pobliżu, palucha pozwoliła ugrzać w pierzach kolorowych (co niebezpieczne może się okazać dla właściciela palca), pomiziać się i mię - to już niedoczekanie moje.

Ot, nierozłączna ciekawość i dźwięczność.



wtorek, 21 września 2010

Jaki powinien być...

... myśliwy? Możemy jednego przystosować do swoich upodobań. Życzę dobrej zabawy :))
A dedykuję... powiedzmy, pewnemu łowczemu.


podpowiadam, że w miejsce zamazane korektorem trzeba wpisać co ma zrobić łowczy

poniedziałek, 20 września 2010

Przydatne info

Ze strony BirdWatching.pl można sobie ściągnąć, lub zanotować, lub jak kto woli informacje, gdzie możemy zanieść chore, znalezione ptaki. Po szczegóły odsyłam na stronę.

Niestety nie ma tam moich okolic - oby to dobrą wróżbą było i obym nie musiał korzystać.

Ptaki jak ferrari

Tytuł postu zaczerpnąłem z artykułu, do którego odniosę się za chwilkę. Temat natomiast bliski chyba każdemu, bo wszyscy znamy te ptaki, ale nie wszyscy je kochamy.

I o tym nie kochaniu chciałem. Ostatnio zaobserwowałem kilka padających, powoli umierających gołębi. Nie wiem czy ktoś zrzucił z balkonu jakąś trutkę, czy to naturalna śmierć. Faktem, że kilka takich ptasich zwłok znalazło się w moim otoczeniu (czego wcześniej nie bywało). Balkonowego dokarmiania ptaków zwolennikiem jestem. Wolałbym jednak by robić to w miejscach, gdzie innym życia utrudniać nie będziemy. Może ten nie zadowolony, któremu sprzątanie zbrzydło, a lenistwo zasmakowało, paskudnie się zdenerwował?

O kochaniu świadczy natomiast zachowanie gołębiego partnera. W tym wypadku był to samiec. Kilkanaście godzin przebywał w pobliżu swej konającej wybranki, chodził koło niej, czasami nadepnął, na chwilę odlatywał, zaraz wracał. W pobliżu była gołębia publiczność, czy raczej ptasi żałobnicy. Przyglądali się tylko. Tak toczyło się do wieczora. Wraz ze zmrokiem samica została sama, nie dane mi było zobaczyć czy jeszcze się ruszała. W każdym razie następnego dnia już na pewno nie i towarzystwo już się przy niej nie pojawiało.

O tym by się przekonać do tych ptaków, podobnie jak autorka tekstu, trzeba tenże przeczytać. Polecam.

sobota, 18 września 2010

Nie potwierdzona...

... informacja z mojego, nieco dalszego "podwórka". Już zapewne nie aktualna, za to interesująca :)

Że ptaszyna ciekawa poznania naszych okolic? Może jakiegoś kuzyna chciał odwiedzić, mieszkającego w naszym ZOO?

Polecam więc przeczytanie tegoż krótkiego tekstu.

czwartek, 16 września 2010

Mir domowy...

... został zakłócony.

Kolejny raz trzeba było zmienić "umeblowanie" nierozłącznego mieszkania. Nauczony już przez ptaszory, że podczas ich nieobecności zmieniać nic nie wolno - muszę swoje łapki do środka wkładać. Wielkiego rwetesu przy tym nie ma. W końcu to łapki, które jeść dają ;-) Jednak dalszy kątek wydaje się nierozłączkom bezpieczniejszy.
Brzozowe kije, z głębokiego lasu przywiezione, musiały przejść swoją procedurę przed zamontowaniem:

1. Wstępna kąpiel w wannie (tu zawsze i nie zmiennie uwaga mi zostaje zwrócona bym .... reszta znana)
2. Przycięcie na wymiar, częściowo łamanie. Staram się by patyki dłuższe były od szerokości klatki, wystając tworzą dodatkowe miejsca do lądowania i łatwiej papugom trafić do domu. Już przycięte, szoruję je szczoteczką i sparzam wrzątkiem.
3. Teraz naruszam nierozłączny mir. Po wszystkim jest próbowanie, dziobanie i intensywne skubanie gałęzi. Najlepiej smakują ułamane końcówki, sęczki.
Nie rozumiem jednego. Zawsze jest tak, że jedne gałęzie smakują i są niszczone w kilka dni. Inne, nie ruszane zostają do następnej wymiany. Wszystkie patyki zbieram w jednym miejscu, zazwyczaj pochodzą z jednej brzozy. Nie ma znaczenia, czy są grubsze, czy cieńsze. Nie było jeszcze tak by wszystkie zostały zniszczone.

wtorek, 14 września 2010

Koniec...

... ale tylko czasu kanikuł :) Pora wrócić z lasu. Choć grzybobranie trwa :)
 Nierozłączki cieszą się całkiem dobrym samopoczuciem. Jak zwykle więcej się kłócą niż kochają. Taka już ich pewnie uroda i wzajemne, babskie relacje.

Przez letni czas jajeczek uzbierało się kilka. Znosiły obie. Cwane bestie. Do czasu badania nie ujawniały się z tym, teraz już "oficjalnie" - chyba by pokazać kto tu rządzi ;)