Niniejsze miejsce jest kontynuacją bloga, znajdującego się pod adresem www.ptasznie.blox.pl. Wszystkie wpisy znajdują się także na stronie >www.sites.google.com/site/ptasznie/

niedziela, 30 maja 2010

Replay

Historia lubi się powtarzać. Tym razem nie zmieniłem nic w klatce. Tradycyjnie tylko umyłem kuwetę, wyłożyłem dno nowymi kartkami.

Od rana nierozłączki chętnie wyleciały. Wyglądały na zadowolone, Ćwierkały niesamowicie i zwiedzały wszystkie znane sobie kątki. Ok. godz. 14,00, a więc o stałej porze, uspokoiły się i zaczęły okupować żyrandol. O powrocie do klatki nie myślały, a może?
Bez picia, choć woda stoi na stole w znanej im miseczce, bez jedzenia bo pełne karmniki w klatce. Ptaszory na żyrandolu to drzemkę ucinały, to sie kłóciły nie groźnie, to znowu umizgi wzajemne uprawiały.
Prosiłem, kazałem, znowu prosiłem. Żal mi ich było, bo głodne, w gardziołkach susza afrykańska. W zamian otrzymywałem trele nierozłączne na znak swojej żyrandolowej przewagi.
Ulitowałem się i karmnik w dłoń wziąłem. Ręka nie mdlała bo długo czekać nie musiałem. Pierwsza nierozłączka...
za nią towarzysz głodówki
wspólnie się posilali, szybciutko
by za chwilkę ponownie na swój punkt obserwacyjny odfrunąć.
Od ok. 21,00 przeniosły się na obgryzione, częściowo zmielone klatkowe dzrewko. Stamtąd rzewnie spoglądały w dół, na swoją klatkę, na karmniki, na poidła pełne wody.
Małymi kroczkami, ostrożnie, kilkakrotnie stojąc na balkoniku nierozłączka spoglądała do wnętrza i ponownie wracała na drzewko. Więcej odwagi i jest w środku, za nią "bohater ze spalonego teatru".
Nareszcie mogę otworzyć okna i przewietrzyć :)))

Tym razem nie wiem co je wystraszyło. Zmiana kartek w kuwecie? W tygodniu ładnie wracały, bez problemów się odbywało. Fakt, że kuwety nie czyściłem, chcąc im właśnie stresu zaoszczędzić po ostatnich problemach z powrotem.

sobota, 29 maja 2010

Enrico

czyli 

wtorek, 25 maja 2010

"Jak bóbr przykazał"

Dziś nie o ptakach. Dziś, ku swojemu zdziwieniu, dowiedziałem się, że jest winny wielu przerwań wałów, które spowodowały obecną powódź. Oskarżono bobra.

Najpierw usłyszałem w radiu, że bobry dokonały spustoszeń w wałach i można je odławiać, na miejscu likwidować (nie wierzyłem własnym uszom). Przeglądam sieć... najważniejsze dzienniki zajmują się tym tematem na bieżąco. Dlaczego? Wojewoda mazowiecki ... tu polecam artykuł z GW.

Zalecam więc mazowieckiemu wojewodzie częstsze spacery po wałach w celu ich kontroli przed (regularnie!!!) i po powodzi, ku poprawie wałów oraz jego i bobrów zdrowia.

A o tym dlaczego bobry są OK i jak z nimi postępować można przeczytać w tym opracowaniu (polecam szczególnie), które znalazłem na www.bobry.org

I dziwnym zbiegiem okoliczności, w niedzielę oglądałem na Dzikiej Polsce film "Jak bóbr przykazał"

niedziela, 23 maja 2010

Nierozłączki...

... od rana swobodnie sobie fruwają. Wyczyściłem klatkę, karmniki, poidła, nasypałem świeżych kiełków pszenicy, zawiesiłem brzozowe gałązki. Na stole miseczka z wodą, w której chętnie się wykąpały. Normalnie wracały do klatki ok. 14 (jeśli fruwają od rana), późniejszym popołudniem zawsze była druga tura. Tym razem nie chciały wrócić.

Późny wieczór, ptaszory głodne. Do klatki ani myślą. Wyraźnie czegoś się boją. O co chodzi? Gałązki znają. Dodatkowo powiesiłem przy wejściu proso senegalskie. Nic. Usadowiły się na zewnętrznych gałęziach nad klatką i spoglądają w dół. Zaczęły przelatywać z gałęzi na żyrandol i znowu na gałąź. Wyraźnie głodne.

Pomogę. Sposobem na pełen karmnik. Jeszcze tego nie robiłem. Ręka mdleje, zbliżam coraz bardziej, ostrożnie. Chłopak odważniejszy i sprytniejszy. Bez wchodzenia na rant łapie ziarenka. Podsuwam dziewczynce, ta siada bez większych oporów na rancie, więc powolutku zbliżam do wejścia klatki. Uciekła. I tak kilka razy, aż udało się. Samiczka na żerdzi. Podsuwam przynętę nierozłączkowi, historia się powtarza i po dłuższej chwili sukces.

Chwilę siedzą na żerdziach, boją się czegoś. W końcu, widok pełnych "talerzy" kusi i powolutku zaczynają jeść, pić. Deserem jest proso i kiełki - w takiej kolejności. Przełamały jakiś strach. Nie wiem o co im chodziło. Może o te gałęzie,które podczas nieobecności papug zawiesiłem? Tylko one nie były rutyną, zazwyczaj zawieszałem je podczas obecności ptaków w klatce. Pierwszy raz miałem taki ambaras.

sobota, 22 maja 2010

Palmiarnia (cz.3 ost.)

Dziś, na zakończenie, jeszcze jedno zdjęcie i dwa filmiki.

By nie było, że ptaki egzotyczne to tylko papugi.

mały śpiewak, rozbrzmiewał na całą Palmiarnię
przypomniały mi sie czasy gdy takie trele miałem na codzień


kolory, kolory, kolory
i cóż na to plastycy?

i kolejny raz, tym razem na żywo


czwartek, 20 maja 2010

Palmiarnia (cz.2)

Dziś więcej zdjęć niż gadania. W końcu poszedłem na wystawę ptaków egzotycznych, a było co oglądać.
piękna, trochę samotna, ciekawska
nieco lekceważące wszystko i wszystkich, ale pokazujące piękne kolory
 takie to chyba ptaszory, że "tyłem do klienta"
licznie reprezentowane, popularne ale i niezmiernie zmyślne, czego sam kiedyś doświadczyłem, szukając dzwoniącego telefonu w domu znajomego - oczywiście tym dzwonkiem była nimfa
i jeszcze ciekawsze, piękniejsze
młodziutkie, żywe iskierki, przepięknie kolorowe, trochę wystraszone
jedne z tych, które dla mnie stanowią zagadkę i urzekają choćby samą nazwą
czy może być dla papug bardziej pasująca nazwa?
dostojne, poważne, obserwatorzy
oczywiście :)
i "oczywiście" 2
tych było całe, niezwykle żywotne stadko, wszystkie młodziutkie nierozłączki szarogłowe, właśnie ze względu na ich ruchliwość ostało się jedno zdjęcie nadające się do pokazania;
tu muszę dodać, że nawiązałem znajomość z hodowcą, wziąłem wizytówkę, trochę opowiedziałem o moich nierozłączkowych problemach, dostałem kilka rad, wskazówek i następny kontakt do hodowcy czarnogłówek, się dzieje :)
na koniec zostawiłem, tak uważam, przebój wystwy
piękne, duże, przyjazne, ciekawskie, zawadiaki
ten sznureczek to oczywiście od mojego aparatu :)

a to jeszcze nie koniec, czyli c.d.n. :)

niedziela, 16 maja 2010

Palmiarnia... (cz.1)

... otworzyła swoje drzwi dla ptaków. Przez ostatnie trzy dni można było w zielonej, egzotycznej scenerii przypatrzeć się pięknym, egzotycznym ptakom. Na powitanie, przy wejściowych drzwiach ustawiono klatki z kurami, troszkę mniej spotykanymi na codzień.
Łódzka Palmiarnia to, cytując za Wikipedią (polecam przeczytać cały tekst):
"jedna z najnowocześniejszych w Europie palmiarni i jeden z najciekawszych budynków w Łodzi. Otaczający ją Park Źródliska (wpisany do rejestru zabytków) jest najstarszym parkiem miejskim w Łodzi, powstałym na początku XIX w. z części okolicznych lasów."
Dla mnie wystarczy przekroczyć ulicę by znaleźć się w parku i w palmiarni.  Kilkakrotnie więc już tu byłem. Zawsze sporo zwiedzających osób, zawsze coś ciekawego. Wystawę egzotyki więc nie mogłem przeoczyć.
Otoczenie dla ptaków, jak już wspomniałem, idealne.
na stałe są w palmiarni i inne zwierzęta
jest i stała wystawa kaktusów

ten określany jest jako "fotel teściowej" :)

c.d.n.

sobota, 15 maja 2010

Tylko dla dorosłych...

... czyli nierozłączkowe pinga-pinga. Jak na filmiku można zobaczyć każde miejsce jest dobre, także szafa. Co prawda, nie wiem czy to wpływ miejsca, ale pozycja nie typowa, Ona tym razem na Nim (?).
(w tle znana komedia, ale nie zmieniałem dźwięku by usłyszeń ptasie dźwięki)

poniedziałek, 10 maja 2010

Ptasia deweloperka.

Tak by nieco odpocząć od nierozłączkowych waśni i miłości zapraszam na uroczy film o dzięciołach. Na początek, lub po obejrzeniu, jak kto woli, polecam zajrzeć na krogulcowy blog i przeczytać post, w którym wzmianka o dzięciole jest i pTak'u co "grzechu warty" jest.

Tak mi się dziś dzięciole tematy same ułożyły.

niedziela, 9 maja 2010

Wczoraj, a dziś

Wczorajszego wieczoru miałem zamiar nierozłączki rozdzielić. Późna już pora była, a one z kuwety nie wychodziły praktycznie. Pilnowały swoich kątków i straszyły się rozdziawionymi dziobami. Trochę się obawiałem nocy, ale po zgaszeniu światła, najpierw trochę, a za chwilę całkiem się uciszyło w klatce.
Niedzielnym przedpołudniem, już tradycyjne czyszczenie kuwety, ptaszory więc, opornie ale jednak opuściły klatkę. Chyba im się przypomniało jak fajnie sobie polatać bo mimo powrotu kuwety na miejsce nadal nie wracały do klatki. I dobrze, przynajmniej się nie lały. Za to kąpiel była i pierwszy raz nierozłączek(?) umył nogi. Przynajmniej wcześniej cały nie wchodził do miseczki z wodą, choć za każdym razem partnerka pokazywała jak należy się kąpać. Oczywiście był i czas na taką, barwną "fryzurę"  :)
Sporo czasu sobie latały, wchodziły do klatki i wychodziły. Sprawdzały czy wszystko ok. Zdecydowały się nawet na chwilę przyjaźni.
Wieczór już w miarę spokojny. Oczywiście pilnują swoich kątków, ale takiego rozrabiania jak wczoraj nie ma. Tylko pomarańcze coś im nie wchodzą.

sobota, 8 maja 2010

Nierozłączki...

.. pilnują swojego kątka na dnie kuwety. Chowają się pod kartkami, na chwilę wyskakują by skubnąć ziarna, popić wody i wracają na swoje miejsca, strasząc się wzajemnie rozdziawionymi dziobami. Wyraźnie jakąś ujemną atencję do siebie czują.
Z dzisiejszego działkowania zabrałem wszelakiej zieleniny. Nie pryskana chemią, bez nawozów - bez płukania więc od razu część malutką zawiesiłem. Przy okazji, z bólem serca, obciąłem kilka kwitnących gałązek jabłoni.
Nie rzuciły się, jak to zwykle bywa, od razu. Dłuuuga chwila minęła, gdy wespół - zespół zdecydowały sie na spróbowanie. Lekkie, kilkakrotne skubnięcie i szybki powrót do pilnowania swojego kątka kuwety.
 
 Loty po pokoju też im nie w głowie - kątek ważniejszy.

I jeszcze jedno jajeczko, 16 chyba.

piątek, 7 maja 2010

Teraz już...

... na pewno jest mendel. Czyli kolejne jajeczko.
Nie wiem jak to powstrzymać. Tym bardziej, że nierozłączki są wobec siebie znowu agresywne.

poniedziałek, 3 maja 2010

Aleksandretta...

... obrożna. Piękna papuga. Na moje warunki mieszkaniowe, porządkową "szyję" rodziny - nie ma mowy.
Chciałem jedynie polecić filmik z zaprzyjaźnionego bloga. Prowadzi go młoda wrocławianka, zauroczona papugami i czymś chyba nie typowym dla dziewcząt.
Na filmiku, młodziutki papug, aleksandretta obrożna, o typowo polskim imieniu Staś. Kolejny filmik w tej samej notce to, a jakże, nierozłączka czarnogłowa. Wierna kopia mojej papuziej "dziewczynki". Gdy pierwszy raz ją ujrzałem na blogowym zdjęciu, myślałem, że to mój ptak - nawet zły byłem, że ktoś skopiował zdjęcie. Jednak nie :)