Niniejsze miejsce jest kontynuacją bloga, znajdującego się pod adresem www.ptasznie.blox.pl. Wszystkie wpisy znajdują się także na stronie >www.sites.google.com/site/ptasznie/

środa, 30 czerwca 2010

Smaki...

... czyli jakie piwo lubią wilki? Odpowiedzi nie zdradzę, można ją poznać na tym filmie.

I do czytania polecam: "Król wilk".

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Nie sokoli wzrok...

... a sępi węch.

Trochę makabrycznie, za to ciekawie. Zacząłem od przeczytania tekstu zamieszczonego na rp.pl. Wystarczyła chwilka by temat zgłębić w kolejnym miejscu. Jak zwykle polecam.

Brrr...

niedziela, 27 czerwca 2010

Doliny i wyżyny.

Do środy czekałem kiedy znudzą się nierozłączkom wzajemne kłótnie. Codziennie miały klatkę otwartą - nie korzystały. Silniejszy był obowiązek pilnowania swojej strony klatkowej podłogi.

Już wtorkowy wieczór zapowiadał zmianę. Można powiedzieć, że po trzech dniach zobaczyłem ptaki. Zaczęły siadać na żerdziach, skubać gałęzie, wykończyły w końcu proso (podobno przysmak papuzi). Środa nastroiła je odmiennie. Ledwie "wrota" się otwarły, ptaszory skorzystały i prosto do kąpieliska.

Reszta tygodnia to podział klatki. Nowo - stara samiczka zajęła wyżyny, 100% samiczka niziny. Spotykają się. Czasami pomiziają się, czasami wzajemnie pokarmią i czasami lekko pokłócą. Spacery chętne, powroty trochę mniej. Śpią jednak oddzielnie, zgodnie z podziałem klatki.

niedziela, 20 czerwca 2010

Klatka ...

 ... cały dzień otwarta. Bez oporów wyfrunęły, za chwilę wracały i tak niemal bez końca. Wieczór nastroił nierozłączki chyba bojowo. Przesiadują na dnie klatki i sycząc na siebie, pilnują swoich kątków. Nie kochają się?
Kolejnego dnia sytuacja się powtarza, z tą różnicą, że nawet pokojowa wolność nie kusi do wyjścia. Nie interesujące są świeże, brzozowe gałązki z zielonymi listkami, proso, jak nigdy, wisi sobie spokojnie, może ze dwa razy dziobnięte. Ptaki w przeciwległych kątkach, chowają się pod kartkami i spotykają się tylko na wzajemne posykiwania. Dwukrotnie musiałem interweniować.

A w takich chwilach są największe wątpliwości.
w ulubionym kątku, nad drzwiami
każdy kto przechodzi zagada, a one słuchają :)

Bobry...

... raz kolejny. Wspominałem już o "winowajcach" tegorocznych powodzi w tym miejscu.
Tym razem chciałem zwrócić na ten artykuł z rp.pl, o bobrach też tyczący i o tym jak niektórzy urzędnicy i hydrolodzy "starają się zrzucić z siebie odpowiedzialność za lata zaniedbań i błędów proceduralnych, a drudzy forsują swoje przestarzałe koncepcje ochrony przeciwpowodziowej"

I przy okazji, o tym jak radzimy sobie z po powodziową i nie tylko plagą komarów oraz jak kombinują inni, by problem przynajmniej zmniejszyć.

piątek, 18 czerwca 2010

Nierozłączki ...

... nierozłączki, co z wami robić, ech...

Wiadomo już, że przez dwa lata byłem nabijany w trąbę - dwie samiczki, to już pewne. Ot, nierozłączny chichot.

Z dzisiejszej wizyty poradniczej i rozmowy z weterynarzem (link do przychodni, dr. Malecki), wypunktuję:
  • dwie samice nie będą się tolerowały tak dobrze jak samiec z samiczką
  • żeby nie wiem jak duża, to i tak klatka zawsze za mała
  • nierozłączki to ptaki "gniazdowe", stąd zapewne pilnowanie swojego kątka, chowanie się pod kartki
  • budka potrzebna nie tylko do gniazdowania, ale również do spania, bezpieczeństwa, schowania się - tę kwestię będę jeszcze dopytywał, obawiam się czy zawieszone budki nie stymulują ptaków do zwiększonej aktywności lęgowej
  • podbieranie jaj, brak budki mogło spowodować tak dużą ilość zniesionych jaj
  • samiczka, która znosi tyle jaj na pewno jest, delikatnie mówiąc, hormonalnie rozchwiana
  • nie jest pewne, czy samiczka j.w. będzie zdolna do "wykonania" dobrych lęgów, czyli jaj 4 do 6, wysiadywania, wychowania piskląt - czyli jest możliwe
  • nie jest pewne, że po prawidłowym lęgu, taka samiczka nierozłączki będzie normalnie odchowywać młode - może porzucić maluchy, może zadziobać - czyli jest możliwe
  • przy ewentualnej wymianie którejś samiczki na samca, z góry nie można przesądzić, że stworzą dobraną parę
  • najlepszą metodą dobrania pary jest naturalna, czyli wpuszczenia takiej samej ilości samczyków nierozłączek i pozwolenie na samodzielny wybór, nie mogę wpuścić jednego samczyka - prawdopodobnie jedna z samiczek, w najlepszym wypadku, została by dotkliwie pokaleczona przez dominującą parę
  • najlepszym sposobem na stworzenie warunków do połączenia się nierozłączek w pary jest wpuszczenie ich do nowej woliery w tym samym momencie, tak by któryś z ptaków nie potraktował miejsca za wyłącznie swoje terytorium
  • woliera, powinna być przygotowana, w pełni wyposażona, gałęzie dla schowania się, ewentualnej ucieczki, również w budki, w ilości nie mniejszej od przewidywanych par - tu również temat budek trochę mnie rozbija, czyli kolejny do konsultacji
  • budki jednakowe, zawieszone na jednakowej wysokości
  • i jedna z ważniejszych rzeczy jaką przekazał mi wet. - sztuką jest dobrze dobrać nierozłączki w  naprawdę dobraną parę
Część znana mi była, część nowa. Troszkę burzy to wiadomości moje, ale widać nierozłączki swoje "humory" mają. Potwierdziło się, wcześniej słyszałem od hodowcy, że wygląda to na dwie zwalczające się samice, choć teraz nie w takich bezpośrednich słowach. Nie we wszystkim nierozłączki więc podlegają pod ogólne, papuzie wiadomości. Upewniam się w swoich zamiarach. Żałuję, że tak późno zacząłem tak reagować ("myśleć, myśleć, myśleć" - jak mówił Kubuś Puchatek). Zapewne do tematu będę wracać.

I chyba najważniejszy, wg mnie, wniosek wypływający z rozmowy, dotyczący  tutejszych "bohaterek":
chłopa im trza, na gwałt i dla zdrowotności
:)
 

czwartek, 17 czerwca 2010

DNA

O wyniku badania DNA nierozłączki (tu o nim pisałem) dowiedziałem się najpierw telefonicznie, potem odebrałem pisemne potwierdzenie.
I teraz trochę w "kropce" jestem. Będzie rozmowa poradnicza z lekarzem, czyli c.d.n.

środa, 16 czerwca 2010

"Saga prastarej puszczy"

Kolejny, wart polecenia film. Do wspomnienia o nim w tym miejscu skłoniło mnie wydarzenie z ... Szanghaju. Tam, przed paru dniami, na Festiwalu Filmów TV film otrzymał Srebrną Nagrodę Magnolii w kategorii dokument przyrodniczy.

Nagrodzony odcinek...
"... śledzi losy małej rysicy, osamotnionej nagle przez matkę, zabitą przez przejeżdżający przez puszczę samochód. Rysica powoli i z trudem przystosowuje się do rzeczywistości, wymagającej od niej działań, których matka nie zdążyła jej nauczyć. Kamera ukazuje te zmagania aż do momentu, w którym mała rysica sama zostaje matką..." cyt. ze strony TVP

  I o całej serii:
"...Kluczowym pomysłem jest głęboko refleksyjne spojrzenie na to pragniazdo poprzez losy osobnika, próba zrozumienia sensu istnienia 10 niepowtarzalnych bohaterów: Wilka, Mrówki, Kruka, Żubra, Żuka, Dzika, Nornicy, Bobra, Sóweczki i Rysia. Autorzy przedstawiają ich losy w trójaktowej strukturze dramatu łącząc „dzikość” z językiem „kina wielkiego ekranu”.
Używają w tym celu wyrafinowanych technik zdjęciowych, rezygnując świadomie z efektów komputerowych. Dźwiękami dopełniają refleksyjnego charakteru – budują emocje niemal wyłącznie głosami natury, głosem narratora oraz wyrafinowaną muzyką.
W 11, dodatkowej części pokazują Jak powstawała SAGA, ujawniając oryginalny warsztat twórczy..." cyt. z innej strony TVP.
tu zwiastun tylko, kilka części do obejrzenia na You Tube, trzeba troszeczkę poskładać sobie
się jakoś filmowo, nie tematycznie zrobiło

środa, 9 czerwca 2010

"Dziobem i pazurem"...

... czyli uczta dla oka i ucha. Zacytuję fragment recenzji z filmpolski.pl :
...Zdjęcia do filmu realizowano przez ponad trzy lata. Dzięki temu, udało się uwiecznić na taśmie filmowej unikatowe sceny z życia ptaków Polski północno-wschodniej m.in.: walkę kruków i myszołowów o zwierzęce padło, polowanie orła przedniego, atak orłów bielików na kolonię kormoranów, tańce godowe cietrzewi i żurawi. Wyjątkowe piękno udało się wydobyć realizatorowi ze scen ilustrujących wpływ zjawisk atmosferycznych ( wiatr, burza, deszcz ) na przyrodę. "Dziobem i pazurem" to dzieło niezwykłe,wykraczające daleko poza standard realizacyjny klasycznych filmów przyrodniczych....
Tu film składa się z sześciu części, bez problemu przechodzi się z jednej do następnej. Polecam gorąco, warto oglądać na całym ekranie.


Wczorajszego meczu więc nie obejrzałem, zdaje się, że mój wybór był zdecydowanie lepszy :)
film pochodzi z tego kanału,

niedziela, 6 czerwca 2010

Badania

By ostatecznie stwierdzić z kim mam do czynienia, chłopak czy dziewczynka. Płeć nierozłączki po wyglądzie bardzo ciężko rozpoznać, nie wiem jak to robią zawodowi hodowcy. Dla mnie więc konieczne są badania DNA.

Po telefonicznej konsultacji z lekarzem weterynarii, musiałem wyrwać kilka piór. Tu dostałem uwagę bym swojego śladu nie zostawił ;-) czyli rwać w rękawiczce. Nie ustaliłem jednego, które pióra. Jak zwykle pomocne okazały się forumowe znajomości.

Pozwolę sobie zacytować i mam nadzieję, że autorzy nie obrażą się:
"dobrze jest wziąć ze 2 dłuższe pióra (niekoniecznie te najdłuższe lotki czy sterówki) i dobrze wziąć jeszcze kilka krótszych piórek np spod skrzydła żeby nie było widać - w tych piórkach najlepiej widać które jeszcze rosną i najlepiej wyrywać właśnie te - wtedy po wyrwaniu widać że w piórku jest kropelka krwi. Wydaje mi się że jeśli przy wyrywaniu dłuższych piór trafi się takie z krwią to te 2-3 długie pióra wystarczą.
(...) Co do bólu - ptaki mają bardzo wysoki próg bólowy, więc myślę że nie ma się czym przejmować - oczywiście, na pewno nie jest to przyjemny zabieg, ale jest on jednorazowy, a diagnoza choroby jest chyba ważniejsza w tym przypadku"
by zuzel i haaszek
Z tym bólem to ... było odwrotnie. Złapałem delikwenta przez grubą zimową rękawiczkę, a ten dziobem tak mnie potraktował, że "świeczki" widziałem. Nierozłączek (?) przy wyrywaniu nawet nie pisnął.

Pióra w kopertę i do przychodni. Na miejscu wszystko wiadomo, ptaki od dawna zarejestrowane więc szybko i sprawnie. Pióra pojechały na badania do ... Berlina. Wyniki wkrótce.

Wieczorem musiałem pogadać sobie z dawcą, obłaskawić, udobruchać, prosem podkupić. Tak sobie, już w zgodzie, gaworzyliśmy...

środa, 2 czerwca 2010

W takim stanie jeszcze nie byłem...

... i wcale nie będę tego dalej komentować :))


Kogut...

... tym razem "na tapecie".

Swego czasu pisałem w notce Niebezpiecznie... o dziarskich kurach, co lisowi radę dały. Tym razem historia z bliskiego całkiem mi podwórka, ale o jeszcze bardziej dziarskim kogucie. Zapraszam więc do odczytania pliku z dzisiejszej, łódzkiej gazety (musiałem skopiować plik, by kłopotów z odczytaniem i znalezieniem nie było).

Plik stąd pochodzi