Takaż to ciekawa, ładnie położona mieścina z historią w tle, ta Spała, a takie niecne rzeczy musi oglądać. Że było kolorowo, wesoło, widowiskowo, jarmarcznie, weekendowo i atrakcyjnie dla gawiedzi – nie wątpię. Okrasą dnia był pokot, który wg tekstu z rp.pl tak wyglądał:
na łące nad Pilicą złożyły się trzy jelenie, sześć dzików, pięć lisów, 112 bażantów i siedem kaczek. Spalski bór i św. Hubert najwyraźniej i też tradycyjnie – darzyli.
I tak się zastanawiam, czy to strzelające bractwo nie mogłoby wziąć przykładu ze swojego patrona, który:
najwięcej czasu spędzał w lasach, gdzie nieustannie polował, łowiectwo było jego pasją. Ponoć prowadził także swobodne, wręcz hulaszcze życie. Tak było do roku 695, kiedy polując w Górach Ardeńskich, nie bacząc na nic, w sam Wielki Piątek napotkał białego jelenia z promieniejącym krzyżem w wieńcu. Miał wtedy usłyszeć głos Stwórcy ostrzegający go za jego niepohamowaną pasję i nakazujący mu udać się do Lamberta - biskupa Maastricht - Tongres. Przejęty objawieniem, czyni jak mu głos nakazał. Udaje się na służbę bożą do biskupa Lamberta. Studiuje wiedzę kanoniczną i prowadzi działalność misjonarską w Ardenach i Brabancji. (źródło)
Czy polecam tekst z rp.? Nie wiem, można sobie darować. Za to o moim spotkaniu ze spalskim żubrem można przeczytać w tym miejscu :) (he, he)
Ach, bo bym zapomniał o pozdrowieniach dla pierwszego łowczego III RP – tak przy temacie.
1 komentarze:
Oni z tego nie wyrosną. Zabijanie mają we krwi. Lobbują za powrotem do zabijania wilków...
Prześlij komentarz