Po telefonicznej konsultacji z lekarzem weterynarii, musiałem wyrwać kilka piór. Tu dostałem uwagę bym swojego śladu nie zostawił ;-) czyli rwać w rękawiczce. Nie ustaliłem jednego, które pióra. Jak zwykle pomocne okazały się forumowe znajomości.
Pozwolę sobie zacytować i mam nadzieję, że autorzy nie obrażą się:
"dobrze jest wziąć ze 2 dłuższe pióra (niekoniecznie te najdłuższe lotki czy sterówki) i dobrze wziąć jeszcze kilka krótszych piórek np spod skrzydła żeby nie było widać - w tych piórkach najlepiej widać które jeszcze rosną i najlepiej wyrywać właśnie te - wtedy po wyrwaniu widać że w piórku jest kropelka krwi. Wydaje mi się że jeśli przy wyrywaniu dłuższych piór trafi się takie z krwią to te 2-3 długie pióra wystarczą.Z tym bólem to ... było odwrotnie. Złapałem delikwenta przez grubą zimową rękawiczkę, a ten dziobem tak mnie potraktował, że "świeczki" widziałem. Nierozłączek (?) przy wyrywaniu nawet nie pisnął.
(...) Co do bólu - ptaki mają bardzo wysoki próg bólowy, więc myślę że nie ma się czym przejmować - oczywiście, na pewno nie jest to przyjemny zabieg, ale jest on jednorazowy, a diagnoza choroby jest chyba ważniejsza w tym przypadku" by zuzel i haaszek
Pióra w kopertę i do przychodni. Na miejscu wszystko wiadomo, ptaki od dawna zarejestrowane więc szybko i sprawnie. Pióra pojechały na badania do ... Berlina. Wyniki wkrótce.
Wieczorem musiałem pogadać sobie z dawcą, obłaskawić, udobruchać, prosem podkupić. Tak sobie, już w zgodzie, gaworzyliśmy...
1 komentarze:
Piękne papużki. A że na moim blogu papużki wyglądają raczej na faliste niż nierozłączki - ufam, bo widzę, że mam do czynienia z ekspertem. :) Z "nierozłączkami", to była raczej zabawa słowem i skojarzeniami.
Pozdrawiam,
Hazel
Prześlij komentarz